Jestesmy (z kazdego rocznika absolwentow liceum przynajmniej jedna osoba) we Lwowie.
Za nami trzy dni podczas ktorych odwiedzilismy wiele ciekawych miejsc.
Mimo wczesnej pory - 4:50 rano - Lwow jak zwykle przepiekny.
Był to lipiec, roku pańskiego 2008... 8]
Zebrawszy siły i komplet ochotników ruszyliśmy na wschód – ottt… początek jakich wiele.
Nie wchodząc jednak dwukrotnie do tej samej rzeki zanurzyliśmy się w świecie naszej, polskiej historii. Zaczęliśmy od Oleska – urodził się tam sam król, wielki hetman Jan III Sobieski, później kolejno: piękny zamek w Podhorcach, monastyr w Poczajowie (Ławra Poczajowska) -słynny ośrodek pielgrzymkowy tak prawosławnych jak grekokatolików, ruiny zamku Bony w Krzemieńcu jak i sam Krzemieniec w którym to urodził się Sowacki, fortyfikacje i zamek w Zbarażu (słynna obrona zamku i miasta – 14-tysięczny oddział polski bronił się przed naporem ok. 250 - 300 tysięcznej armii kozacko-tatarskiej), w końcu sienkiewiczowska perełka - Kamieniec Podolski, wyjątkowy zamek i miasto („Pan Wołodyjowski” w wykonaniu Gajosa umilał nam spora część podróży – ileż to emocji…). Jeśli chodzi o Kamieniec Podolski, to chcielibyśmy serdecznie podziękować naszemu nowemu znajomemu Sławkowi za oprowadzenie nas i pomoc w znalezieniu noclegu. Popołudniu przyszedł czas na Chocim – wspaniała fortyfikacja usytuowana na wysokim skalistym brzegu Dniestru (zarówno Chocim jak i Kamieniec Podolski są zaliczane do siedmiu cudów Ukrainy), później, już „…całkiem pod wieczór” Okopy Św. Trójcy – twierdza wzniesiona po utracie Kamieńca (w „Okopach Świętej Trójcy” rozgrywa się Nie-Boskiej komedii Krasińskiego). Ostatni dzień spędziliśmy we Lwowie pełnym wspaniałych i jakże okazałych śladów przeszłości (piękne miasto, również nocą 1-5 nad ranem :P ).
Iiii... . . . jeszcze tylko granica, i jesteśmy w domu ;).
Cóż dodać…? – po prostu wspaniałe i ponadprzeciętne 4 dni.
Pozdrawiam
Środa,
12 marca 2010.
Patryka, Gertrudy, Giny, Reginy, Reny, Jana
Niezadowolenie z siebie, to podstawa każdego prawdziwego talentu.