Społeczne Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcące Doliny Strugu
w Chmielniku
Kiedy myślę „Berlin”, widzę…

Czyli podróż sentymentalna w czas niedawny

Gdy dostałam propozycję napisania artykułu o podróży do Berlina i czasie tam spędzonym, pomyślałam "O nie! Znowu nudny reportaż!". Kiedy jednak chwilę nad tym pomyślałam, doszłam do wniosku, że zawsze znajdzie się ktoś kto łamie konwenanse i ogólnie przyjęte formy. Czemu więc ja nie mogłabym zostać takim prekursorem nowego spojrzenia na sprawozdanie? Zapraszam Was, w pełną wspomnień podróż, w czas odległy i miniony, lecz zawsze będący w pamięci tych, którzy go przeżyli…

Kiedy myślę „Berlin”, zamykam oczy i widzę grupę berlińskich dziewcząt, stojących na dworcu kolejowym, z ogromnym transparentem "Herzlich willkommen!". Ten miły gest nadał ton całemu naszemu późniejszemu pobytowi w stolicy Niemiec. Przyjęto nas ciepło, niemal rodzinnie i od samego początku obdarzono sympatią i pokaźnym kredytem zaufania. Szczególnie miło zostaliśmy powitani przez naszym niemieckich przyjaciół, których znaliśmy z wrześniowej wizyty w Polsce.

Kiedy myślę o sztuce w Berlinie, widzę berlińską filharmonię. Zapewniam Was, że nigdy w życiu czegoś podobnego nie widzieliście (oczywiście pod warunkiem, że Was tam ze mną nie było). Setki miejsc, umieszczonych finezyjnie i z niezwykłą wyobraźnią w sektorach, z których praktycznie każdy znajdował się na innym poziomie. Pośrodku zaś serce tego niezwykłego organizmu - miejsce dla orkiestry.

Kiedy myślę „wieczór w Berlinie”, widzę siebie, Lolę i jej rodzinę w saloniku. Wesoło rozmawiamy przy herbacie. Charakterystyczne w tej małej wspólnocie było to, że nie byłam traktowana jak intruz, lecz jako ktoś nowy i wartościowy, dostarczający ciekawych informacji i tematów do dyskusji.

Teraz mam przed oczami niemiecką szkołę, a wraz z nią różnorodność kulturową, chyba największą, jaka miałam okazję oglądać. Podobnie spacer po tej części Berlina, w której przebywaliśmy, był niezwykłą okazją do niezwykłego studium nad odrębnością i różnorodnością kulturową, występującą pomiędzy ludźmi zamieszkującymi Berlin. Nietrudno tu i o Polaków. Nigdy chyba nie zapomnę wyrazów naszych twarzy kiedy Ola, Polka, u której mieszkał Mateusz, pierwszy raz pośrodku naszego polsko-niemieckiego grona zupełnie nieoczekiwanie zaczęła mówić po polsku. Przeżyliśmy szok!

Kolejnym slajdem moich wspomnień są zabytki. Przypominam sobie przede wszystkim Mur Berliński, ale znajduje się tu również pomnik wzniesiony dla upamiętnienia Żydów, pomordowanych w czasie II wojny światowej. Nie wiem czy mieliście okazję spotkać się choćby ze zdjęciem tego niezwykłego obiektu. Jest to plac pokryty kamiennymi blokami, z których każdy jest innej wysokości, posiada jakąś odrębność. Chodząc pomiędzy nimi,człowiek czuje zewnętrzną presję, zmuszającą go do refleksji…

Berlin to także normalność - zwykła codzienność, w której również zdarzają się szare dni, choć przybywającym na krótko Berlin wydaje się bardzo kolorowy atrakcyjny.

Przed przyjazdem stolica Nie miec kojarzyła mi się z majestatem i odpychającą dystynkcją, tymczasem okazała się miastem przyjaznym, przepełnionym ludźmi o odrębnych kulturach. Ostatni z obrazów, jaki bardzo mocno utkwił mi w pamięci, to widok naszych przyjaciół odchodzących po bardzo długim i co tu kryć dość wylewnym pożegnaniu, z peronu w kierunku tętniącego życiem Berlina. Stałam tak i patrzyłam jak idą oglądając się za siebie, machając do nas, by w końcu zniknąć nam z oczu. W oczekiwaniu na pociąg śpiewaliśmy znane polskie piosenki, ale tak naprawdę jeszcze każdy chyba pogrążony był jeszcze we własnych rozważaniach i refleksjach. Być może nauczyliśmy się czegoś nowego, być może poznaliśmy nowych, wartościowych ludzi. Czasem miło jest powrócić myślą do takich wspomnień…



Szkola



Zwiedzanie



Gospodarze



Powrót



Copyright © 2005
by Społeczne Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcące Doliny Strugu w Chmielniku
Wszelkie prawa zastrzeżone.